- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 sierpnia 2023, 15:38
Poruszyłam ten temat z kilkoma sąsiadkami, z którymi spotykam się na spacerach z psem. Coraz więcej ludzi jest poirytowanych tą sytuacją. Dzisiaj dowiedziałam się kto na 99% wyrzuca resztki z balkonu. To starszy pan, który mieszka sam. Znam go, jeszcze 5-6 lat temu pracował i dojeżdżaliśmy rano tym samym autobusem do pracy. Sąsiadka mówiła, że miał on problem z cukrzycą i miał amputowane palce u stów. Pan jak wspomniałam mieszka sam, nie ma żony, dzieci. Jedzenie podobno przynosi mu brat. Pomyślałam, że z racji tego, że go znam mogłabym do niego podejść i zaproponować wynoszenie śmieci. Mogłabym też delikatnie poruszyć sprawę wyrzucanych resztek.
Czy uważacie, że to dobry pomysł?
4 sierpnia 2023, 10:50
tak, delikatnie pomożesz i jemu i sobie
4 sierpnia 2023, 20:29
Jeśli z powodu cukrzycy miał amputowane palce u stóp to prawdopodobnie ma już szereg bardzo przykrych i upierdliwych w życiu codziennym powikłań cukrzycowych. Możliwe, że za ciężko mu wyrzucać robiąc codziennie rundę do śmietnika i stąd to wyrzucanie przez balkon.
Ogólnie pomysł bardzo dobry,miło z Twojej strony.
5 sierpnia 2023, 15:18
Ja bym się nie bawiła w podchody, tylko dobiła do 100% pewności i otwarcie poszła z gadką. Że to jest złe, wszystkich denerwuje, wcale pan nie robi dobrze i trzeba skończyć. Jeśli ma pan problem z wynoszeniem śmieci to chętnie pomożesz. W tej kolejności, bo tak na okrętkę i pod przykrywką to pewnie wiele nie zdziałasz, on da Ci do wyniesienia opakowania, a organiczne resztki sru przez balkon dla ptaszków.
7 sierpnia 2023, 14:17
Trzeba wybadać, czy on to wyrzuca, bo nie może fizycznie wynieść śmieci, czy raczej (jak większość) bo to grzech wyrzucać jedzenie. W lesie do którego chodzę, ludzie potrafią wyrzucić swoje jedzenie pokrojone na kawałeczki (czyli z całą premedytacją kroją je i zanoszą do lasu, bo myślą, że wtedy nie grzeszą tylko się dzielą). Już sąsiadka wywieszała informacje, żeby tego nie robić, ale do nikogo to nie dotarło. Mój pies wytarzał się w zepsutej, wyrzuconej przez okno, rybie. Przez tydzień nie dało się tego smrodu zmyć. Inny sąsiad musiał zrobić tabliczkę na swoim ogrodzeniu, bo mu ludzie wieszali "suchy chleb dla konia" na ogrodzeniu. On nie ma konia. Moich rodziców sąsiadka wychodziła na taras i wylewała pomyje do rodziców ogródka xd Zgadzam się z poprzedniczkami, które piszą, że niektórzy mają taką mentalność i to może być trudne do zmiany.