- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 grudnia 2020, 19:46
Witam Was kochani! Mam pytanie: czy ktoś z Was zmaga się z nerwica lękowa? Jakie macie objawy? Jak sobie z tym radzicie. Kto Was zdjagnozowal? U mnie zaczęło się to jakoś czas temu, nie umiem określić czasu. Zaczęłam mieć ataki duszności , brak możliwości wzięcia pełnego oddechu , czasami organizm nawet jakby zapominał że trzeba oddychać, zawroty głowy ,kołatania serca, dziwne stany lękowe, strach przed zawałem , śmiercią. Miewam wahania nastroju, bardzo łatwo mnie przestraszyć np wystarczy głośny dźwięk. Nienawidzę halasu. Wszystko mnie irytuje. Te dolegliwości nasilają się wieczorem w ciągu dnia jak jestem czyms zajęta jest w wszystko w porządku. Mam dość stresujący tryb życia. Czy ktoś z Was się z tym zmaga?
30 grudnia 2020, 08:14
Do dziewczyn, które się z tym zmagają:
Ja co prawda nie mam nerwicy lękowej, ale mój partner ma. Walczymy z tym już rok i jest dużo lepiej: tabletki i psycholog raz w tygodniu.
Chciałam Wam tylko dać znać, że to można wyleczyć, ale potrzebujecie pomocy. I to nie zawsze będzie pierwszy psycholog którego spotkacie na swojej drodze, nie zawsze pierwsze leki lub dawka będą dobrze dobrane (nasz pierwszy psycholog był prywatny i to była totanla klapa, a Pani psycholog z NFZ to skarb! <3)
Nie poddawajcie się i walczcie o siebie!
30 grudnia 2020, 09:25
Mnie pomogły leki od psychiatry. Lęki ustały, moge normalnie zyc. Wstaje rano, łykam pigułke szczęscia i az chce się zyc. Przedtem bałam sie wyjśc, leżałam i patrzyłam w sufit, bo nawet w domu miałam ataki paniki, problemy z oddychaniem, kilka razy dzieci wzywały pogotowie. Nie dajcie sobie wmówic, że to wasz wymysł. Tu nie pomoze -weź sie w garść
Jak długo bierzesz leki? Czy jest szansa, że bez nich będziesz dobrze funkcjonować?
30 grudnia 2020, 09:30
U mnie zaczęło się kilka lat temu , miałam problem z wzięciem głębokiego oddechu. Trwało to na tyle dlugo że nauczyłam się z tym zyc. Łapałam oddechy jakby to było naturalne. W czasach wzmożonego stresu objawy bywały częstsze. Pomagało ziewanie , za którymś razem udalo się wziąć pełen oddech. Jakis miesiąc temu przeszłam koronawirusa. W tym samym momencie nie umiem przypomnieć sobie czy przed infekcja czy w trakcie zaczęły się problemy z oddychaniem , kołataniem serca , atakami lękowymi, drżeniem rąk, strachu przed śmiercią. Najgorzej było kiedy zasypiałam i byłam na granicy świadomości i snu, zrywałam się wtedy i lapalam oddech bo tak jakbym zapominala że trzeba oddychać, w tym momecie kręciło mi się w głowie i było mi slabo. Przestraszyłam się .Udałam się do lekarza. Zrobiłam komplet badań morfologia z rozszerzonym wymazem , mocz , 3 tarczycowa. Lekarz stwierdził że badania wyszły bardzo dobrze że serce pracuje miarowo, saturacja 99 czyli płuca pracują dobrze, dodam że we wrześniu miałam RTG płuc i nie wykazało nic niepokojącego. Zapisał leki przeciwlękowe Atarax i zalecił konsultacje psychiatryczna. Po nich jest poprawa. Nocki są spokojniejsze i ja równiez mam ,,dobre dni".Mam w głowie różne myśli. Może to komplikacje po covid ... Może będę miala zawał albo choruje na coś. Koniec końców ląduje na różnych forach i szukam podobieństw do swoich dolegliwości. Najgorsze że nie mam wsparcia ... Czuje się z tym bardzo osamotniona. Nikt nie rozumie , TŻ twierdzi że sobie wkręcam i patrzy jak na furiatke!
U mnie jest natłok myśli, które karzą mi się myć, bo czuję się brudna. W najgorszym momencie potrafiłam kąpać się 10 razy dziennie.
Możemy być dla siebie wsparciem. Nikt, kto tego nie doświadcza nie jest wstanie zrozumieć. Może wyzwanie załóżmy?
30 grudnia 2020, 09:32
Miałam gorsze objawy, w tym ataki paniki. Pomogła psychoterapia.
Jak długo trwała Twoja psychoterapia?
30 grudnia 2020, 09:33
Nie możesz dać sobie wmowić, że coś sobie wkrecasz, to jest choroba jak każda inna, tylko nie widać, że boli. Ja bliższej rodzinie nawet o tym nie mówiłam, dla nich zaburzenia lekowe to właśnie udawanie, "w d***e ci się poprzewracała", itp typowe ;) mój facet mnie jako tako wspiera, ale też pewnie ciężko mu zrozumieć, że w ciągu dnia kiedy siedzimy w domu wszystko jest ok, a chwilę potem. kiedy staram się przełamać i np idę wyrzucić śmieci do śmietnika pod blokiem dzwonię do niego zeby po mnie wyszedł, bo nogi odmawiają mi posłuszeństwa, zaczynam myśleć że zemdleje, itd. do tej pory oczywiście nie zemdlałam, to siedzi tylko w głowie.
Wspolczuje Ci i rozumiem, zwlaszcza że ten paskudny wirus cie dopadł co pewnie nie jest bez znaczenia, tak jak pisałam i piszą dziewczyny, bez terapii raczej się nie obedzie. Osobiście to moje postanowienie noworoczne zacząć terapię i w końcu z tego wyjść ?
oj dobre postanowienie noworoczne. .. w końcu z tego wyjść. ..
przyłączam się
30 grudnia 2020, 09:34
Mnie pomogły leki od psychiatry. Lęki ustały, moge normalnie zyc. Wstaje rano, łykam pigułke szczęscia i az chce się zyc. Przedtem bałam sie wyjśc, leżałam i patrzyłam w sufit, bo nawet w domu miałam ataki paniki, problemy z oddychaniem, kilka razy dzieci wzywały pogotowie. Nie dajcie sobie wmówic, że to wasz wymysł. Tu nie pomoze -weź sie w garść
Ciągle mam nadzieję, że uda mi się bez leków.
30 grudnia 2020, 11:47
U mnie zaczęło się kilka lat temu , miałam problem z wzięciem głębokiego oddechu. Trwało to na tyle dlugo że nauczyłam się z tym zyc. Łapałam oddechy jakby to było naturalne. W czasach wzmożonego stresu objawy bywały częstsze. Pomagało ziewanie , za którymś razem udalo się wziąć pełen oddech. Jakis miesiąc temu przeszłam koronawirusa. W tym samym momencie nie umiem przypomnieć sobie czy przed infekcja czy w trakcie zaczęły się problemy z oddychaniem , kołataniem serca , atakami lękowymi, drżeniem rąk, strachu przed śmiercią. Najgorzej było kiedy zasypiałam i byłam na granicy świadomości i snu, zrywałam się wtedy i lapalam oddech bo tak jakbym zapominala że trzeba oddychać, w tym momecie kręciło mi się w głowie i było mi slabo. Przestraszyłam się .Udałam się do lekarza. Zrobiłam komplet badań morfologia z rozszerzonym wymazem , mocz , 3 tarczycowa. Lekarz stwierdził że badania wyszły bardzo dobrze że serce pracuje miarowo, saturacja 99 czyli płuca pracują dobrze, dodam że we wrześniu miałam RTG płuc i nie wykazało nic niepokojącego. Zapisał leki przeciwlękowe Atarax i zalecił konsultacje psychiatryczna. Po nich jest poprawa. Nocki są spokojniejsze i ja równiez mam ,,dobre dni".Mam w głowie różne myśli. Może to komplikacje po covid ... Może będę miala zawał albo choruje na coś. Koniec końców ląduje na różnych forach i szukam podobieństw do swoich dolegliwości. Najgorsze że nie mam wsparcia ... Czuje się z tym bardzo osamotniona. Nikt nie rozumie , TŻ twierdzi że sobie wkręcam i patrzy jak na furiatke!
U mnie jest natłok myśli, które karzą mi się myć, bo czuję się brudna. W najgorszym momencie potrafiłam kąpać się 10 razy dziennie.
Możemy być dla siebie wsparciem. Nikt, kto tego nie doświadcza nie jest wstanie zrozumieć. Może wyzwanie załóżmy?
jestem bardzo za! Przyda się wsparcie współtowarzyszy niedoli! ❤️
30 grudnia 2020, 12:26
U mnie zaczęło się kilka lat temu , miałam problem z wzięciem głębokiego oddechu. Trwało to na tyle dlugo że nauczyłam się z tym zyc. Łapałam oddechy jakby to było naturalne. W czasach wzmożonego stresu objawy bywały częstsze. Pomagało ziewanie , za którymś razem udalo się wziąć pełen oddech. Jakis miesiąc temu przeszłam koronawirusa. W tym samym momencie nie umiem przypomnieć sobie czy przed infekcja czy w trakcie zaczęły się problemy z oddychaniem , kołataniem serca , atakami lękowymi, drżeniem rąk, strachu przed śmiercią. Najgorzej było kiedy zasypiałam i byłam na granicy świadomości i snu, zrywałam się wtedy i lapalam oddech bo tak jakbym zapominala że trzeba oddychać, w tym momecie kręciło mi się w głowie i było mi slabo. Przestraszyłam się .Udałam się do lekarza. Zrobiłam komplet badań morfologia z rozszerzonym wymazem , mocz , 3 tarczycowa. Lekarz stwierdził że badania wyszły bardzo dobrze że serce pracuje miarowo, saturacja 99 czyli płuca pracują dobrze, dodam że we wrześniu miałam RTG płuc i nie wykazało nic niepokojącego. Zapisał leki przeciwlękowe Atarax i zalecił konsultacje psychiatryczna. Po nich jest poprawa. Nocki są spokojniejsze i ja równiez mam ,,dobre dni".Mam w głowie różne myśli. Może to komplikacje po covid ... Może będę miala zawał albo choruje na coś. Koniec końców ląduje na różnych forach i szukam podobieństw do swoich dolegliwości. Najgorsze że nie mam wsparcia ... Czuje się z tym bardzo osamotniona. Nikt nie rozumie , TŻ twierdzi że sobie wkręcam i patrzy jak na furiatke!
U mnie jest natłok myśli, które karzą mi się myć, bo czuję się brudna. W najgorszym momencie potrafiłam kąpać się 10 razy dziennie.
Możemy być dla siebie wsparciem. Nikt, kto tego nie doświadcza nie jest wstanie zrozumieć. Może wyzwanie załóżmy?
jestem bardzo za! Przyda się wsparcie współtowarzyszy niedoli! ??
To musimy jakaś nazwę wymyślić. Czekamy na propozycje.
moja:
1. Rok bez lęku
2. Wolna od lęków
30 grudnia 2020, 13:36
wolna od lęków ! Zdecydowanie. Rok bez leku brzmi dla mnie za krótko w sensie tylko rok 🤣 oczywiście we wszystkim szukam złej strony 😀
30 grudnia 2020, 15:33
Moj lekarz zamiast faszerować lekami dał mi radę : zmień nastawienie do życia, chodź na spacery , czytaj książki , zajmij umysł czymś innym . Na początku , owszem było trudno teraz już jest inaczej . Miałam lek przed praca , ze jak coś zrobię nie tak od razu mnie zwolnią, minęło 5 lat, nadal pracuje, bez lekarstw , bez terapii , udało mi się .