Temat: Najeżdżanie wózkiem w sklepie

Dziewczyny, jak sobie radzicie z ludźmi najeżdżającymi was wózkiem w marketach? Ostatnio ciągle mi się to dzieje. Stałam w kolejce do ważenia warzyw i jakaś baba za mną oczywiście podjechała wózkiem tak blisko, że mnie puknęła... odsunęłam się do przodu, znowu podjechała i mnie puknęła, nie wytrzymałam i jej powiedziałam, że mogłaby nie pchać na mnie tego wózka. Ale co z tego jak za chwilę przy kolejce do serów znowu ktoś podjedzie centymetr ode mnie jakby nie można było stanąć dalej. Nie lubię jak mnie ktoś dotyka czy czymś trąca, na pewno bym nie przeszła testu na ofiarę dla złodzieja gdyby chcieli wybadać moją wrażliwość na każde szturchnięcie. Ostatnio jak z mężem robiliśmy zakupy jakaś baba najechała mu na stopę od tyłu i aż się potknął... powiedziała co prawda przepraszam, ale kurde? Też wam się to zdarza? Zwracacie każdemu uwagę? A może macie jakiś inny sposób?

Pasek wagi

Kiedyś jakiś facet w makro najechał mi pełnym wózkiem na ściegno Achillesa. Prawie się popłakałam z bólu. Powiedział "przepraszam i poszedł". A ja mam od tego czasu boleści. Prawdopodobnie mi naderwał. Zrobiła mi się w tym miejscu taka gula i przy większym wysiłku boli. Ludzie są okropni, a ja mam taki uraz psychiczny, że nie toleruję żadnych wózków za sobą.

Takie wjeżdżanie wózkiem we mnie strasznie mnie irytuje. Dlatego często po prostu odpycham wózek w drugą stronę. Ludzie są zaskoczeni ale bardziej do nich dociera że się pchają. Kiedyś po prostu robiłam kroczek do przodu, ale to skutkuje tym że ludzie z tyłu znowu pchają się jakby te 5cm miało im życie uratować. 

wieprzek napisał(a):

Odnośnie tego co Kaainka napisała przypomniało mi się co mnie doprowadza do szału w polskich supermarketach. A mianowicie niecierpliwość ludzi w kolejce za mną podczas gdy płace za zakupy. Jak nie zdążę wszystkich zapakować w siatkę to osoba za mną zaczyna syczeć i chrząkać, ze niby za wolno się ruszam. Jezus Maria nerwicy można dostać. 

wieprzek - myślę, że oni nie syczą na Ciebie (no chyba, że szukasz portfela w przepastnej torebce dobrych kilka minut, wyjmując na ladę po kolei zawartość ;), tylko ja widzę raczej złość na sklep, np. jak jest jedna kasa otwarta a ludzi multum. Wtedy każdy sapie na sytuację. Czasem sama przewrócę oczami, w myślach mówiąc "nie wierzę" np. jak coś się zawiesi, albo jak na poczcie czekam uradowana, że przede mną 1 osoba - myślę 3 minuty, zdążę jeszcze "to, to, to zrobić czy pojechać", a ta wyjmuje 70 listów poleconych do wysłania i całą książkę nadawczą :D 

Co do szturchania nie pamiętam, żeby ostatnio mnie to spotkało, ale kiedyś, parę lat temu zwróciłam uwagę pani za mną. Ale sytuacja dla mnie mega rzadka. W sumie ja nie robię zakupów w hipermarketach, tylko w osiedlowych stacjonarnie, więc może dlatego?

Chyba tak całkiem perfidnie to mi się nie zdarzyło. Raz jakaś babcia się pchała jakby jej życie miało uratować, zwróciłam uwagę, nasłuchałam się jaka młodzież niewychowana i tyle z tego miałam. Szkoda mi nerwów więc tematu nie ciągnęłam. 

Inne zachowania sklepowe znacznie bardziej mnie wkurzają ale nie będę robić ot ;p 

Wózki rzadko na mnie wpadają ale jak już tak się dzieje, to zwykle nie reaguję (chociaż też mnie to irytuje). Zdenerwowałabym się gdyby ktoś np. obtarł mi buty albo zranił.

wieprzek napisał(a):

Odnośnie tego co Kaainka napisała przypomniało mi się co mnie doprowadza do szału w polskich supermarketach. A mianowicie niecierpliwość ludzi w kolejce za mną podczas gdy płace za zakupy. Jak nie zdążę wszystkich zapakować w siatkę to osoba za mną zaczyna syczeć i chrząkać, ze niby za wolno się ruszam. Jezus Maria nerwicy można dostać. 

Tak! Ja ich dzielę na "wzdychaczy" (tacy, co przewracają oczyma, wydają z siebie przedłużone "eeeech~") i "biegunkowych" (komentują na głos "No ileż to można" itp. Chyba tylko ostra biegunka usprawiedliwiałaby aż taką niecierpliwość :d). 

Pasek wagi

Podobna sytuacja. Mloda matka z wozkiem dzieciecym stanela przed przejsciem na czerwonym swietle, tylko nie zauwazyla, ze caly wozek jest na jezdni, tylko ona na chodniku. No bywa, ze ludzie nie czuja odleglosci. Nie wierze, ze ludzie sie pchaja specjalnie,  a jezeli mam takie wrazenie  mowie bardzo glosno przepraszam, ze zaatakowalam czyjs wozek swoim brzuchem, czy malym palcem u nogi. Zazwyczaj wtedy slysze przepraszanie.

Pasek wagi

Nie pamiętam już kiedy ostatni raz ktoś mnie dotknął wózkiem, pewnie z kilka lat temu. Widocznie wyglądam z tyłu groźnie i boją się puknąć ^^

Pasek wagi

Ja tam samo sądzę, że to nieuwaga. Wystarczy stanąć z wózkiem w określonej odległości od innych osób  i co chwilę kontrolować jego położenie oraz swoje ruchy . Mnie się zdarzyło może z kilka razy kogoś najechać właśnie przez nieuwagę. Zapatrzyłam się na coś, obróciłam i ciałem niechcący popchałam wózek,  który kogoś troszkę trącił, ale dlatego, że delikwent sam blisko mnie stanął. W kasie zawsze zachowuje duży margines i nie znoszę ludzi, którzy przybliżają się na tyle, że czuję ich oddech na swojej twarzy. Wiadomo, że kwestia sekund kiedy najedzie na mnie wózek. 

wieprzek napisał(a):

Odnośnie tego co Kaainka napisała przypomniało mi się co mnie doprowadza do szału w polskich supermarketach. A mianowicie niecierpliwość ludzi w kolejce za mną podczas gdy płace za zakupy. Jak nie zdążę wszystkich zapakować w siatkę to osoba za mną zaczyna syczeć i chrząkać, ze niby za wolno się ruszam. Jezus Maria nerwicy można dostać. 

Jak się spieszę  to mnie tez denerwuje jak ktoś się nie umie w kasie ogarnąć i nie lubię czekać, dlatego proszę ekspedientkę, aby kasowała moje produkty i podawała do ręki, ja od razu pakuję to do siatki i jak osoba przede mną dopiero się pozbierała to ja już często odchodzę od kasy. Wyrozumiałość mam tylko dla starszych osób. 

nobliwa napisał(a):

Podobna sytuacja. Mloda matka z wozkiem dzieciecym stanela przed przejsciem na czerwonym swietle, tylko nie zauwazyla, ze caly wozek jest na jezdni, tylko ona na chodniku. No bywa, ze ludzie nie czuja odleglosci. Nie wierze, ze ludzie sie pchaja specjalnie,  a jezeli mam takie wrazenie  mowie bardzo glosno przepraszam, ze zaatakowalam czyjs wozek swoim brzuchem, czy malym palcem u nogi. Zazwyczaj wtedy slysze przepraszanie.

A ja wierzę, że część osób nie patrzy co robi, albo nie myśli, ewentualnie uważa, że jak postawi ten wózek na jezdni i  zapali się zielone światło to delikwent dostanie laur pierwszeństwa za jak najszybsze przedostanie się na 2 stronę. 

Ja za każdym razem na przejściu dokładnie obserwuje w jakim miejscu stoję z wózkiem i pilnuję tego bardzo, aby nie stać za blisko ulicy, a już stać dla mnie z wózkiem na ulicy to już oznacza narażać dziecko na utratę życia lub zdrowia. 

Nie raz też widziałam wózki pozostawione przez sklepem z niemowlakiem. Nie wpadłabym na to, że można zostawić niemowlaka bez opieki, w dodatku na mrozie. Nigdy nie podchodziłam i nie sprawdzałam, czy w środku wózka jest dziecko bo byłam przekonana, że matka wzięła niemowlę na ręce wchodząc do sklepu aż pewnego razy sama wchodziłam do danego sklepu i przechodziłam obok wózka. Mimowolnie widziałam kątem oka, ze w środku jest dziecko. Szok. Teraz zawsze zaglądam do wózka i zawsze widzę dziecko w środku ,  czekam przy nim aż matka kretynka wróci ze sklepu. 

roo, przeciez jakis czas temu zakladalas identyczny temat ;)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.