Temat: Cześć. Jestem nieśmiałamała i jestem jedzenioholikiem.

Nie wiem czy wybrałam odpowiedni dział.

Pora się przyznać do tego, że jestem uzależniona od jedzenia. Od około miesiąca jem co popadnie. Jestem po prostu w jedzeniowym ciągu. Nie potrafię przestać, dni mijają na kompulsach. O ile w pracy jestem w stanie jakoś przeżyć 8 godzin normalnie, o tyle w domu jest tragedia. Totalne spustoszenie lodówki, szafek. Jestem leniwa, ale jak mam na coś wielką ochotę (najczęściej chipsy) to ubieram się i idę do sklepu bo nie mogę wytrzymać. Jeśli musiałabym kupić coś innego, nie do jedzenia, nie poszłabym do tego sklepu, bo by mi się po prostu nie chciało. Dość długo byłam na diecie, udało mi się schudnąć, ale przyszedł moment załamania, i jakoś poszło. Zaczęłam jeść więcej. Więcej niż dotychczas, więcej niż mój facet… Nie żałowałam sobie niczego. Żarłam co było. Wczoraj chociażby zjadłam obfity obiad, byłam naprawdę najedzona, ale mimo wszystko poszłam jeszcze na duruma. Jedyna korzyść z tego była taka, że poszłam, a nie pojechała. Były takie dni, że mogłam jeść i jeść i ile bym nie zjadła, nadal czułam się głodna, nadal bym jadła, ale już nie było co… Postanowiłam, że pora z tym skończyć, bo jeszcze trochę to wrócę do dawnej wagi, a pewnie nawet ją przegonię. Na początku kwietnia ważyłam jakieś 57-58 kg, teraz się nie ważyłam, ale na pewno przekroczyłam znowu 60 kg. Nie będę mówić, że jestem gruba jak świnia, bo to nie prawda, i zapewne wiele dziewczyn stąd chciałoby te 60 kg ważyć. Ja jednak czuję się źle z taką wagą i źle wyglądam. Jestem jabłkiem, więc mam ogromny brzuch, co jest moją największą zmorą. Mam też otłuszczone nogi, i całą resztę ciała też. Od dzisiaj wracam na dobre tory, przestaję żreć. Zaczynam jeść. Normalnie i racjonalnie. Ogólnie wiem, że mam depresję, ostatnio się pogłębiła co wpłynęło na moje obżarstwo. Mój wygląd też ma duży wpływ na stan mojej psychiki, a moja psychika ma wpływ na moje obżeranie się. I tak się toczy błędne koło. Pora to zakończyć, wziąć się w garść i w końcu zrobić coś ze sobą i swoim ciałem i życiem. Dzisiaj zaczynam, po raz kolejny, ale wierzę, że ostatni. Jeśli, ktoś z Was chciałby się przyłączyć, proszę bardzo, będzie mi miło.

Przepraszam za tak długi wpis, ale musiałam się wygadać. Teraz mi lepiej i czuję, że mi się uda, mam ku temu motywację. Mam tylko nadzieję, że mnie nie opuści tak jak zawsze….

Pasek wagi
Oj u mnie to samo ;/

@beata277

Ja tak też jem. Mimo że czuję, że pękam już to jem, bo takie dobre, bo oczy chcą. A później się kulam bo brzuch boli… Trzeba z tym koniecznie skończyć :)

Pasek wagi
no trzeba ja wiem ale ciężko....
DAMY RADĘ! Co mamy nie dać! :)
Pasek wagi
Oj skąd ja to znam. Ale trzymam się dzielnie od momentu, w którym postanowiłam, że kończę z tym raz na zawsze, już 55 dni przeleciało i prawdę mówiąc wcale nie brakuje mi możliwości wepchnięcia w siebie wszystkiego, co znajdzie się w zasięgu moich rąk. Chociaż przyznam, że czasem jest bardzo ciężko. Ale trzeba z tym walczyć. Bo tyłek rośnie. ;DDD
@Intensive

Gratuluję silnej woli :) ja mam bardzo silną wolę, robi ze mną co chce :) a później są efekty na wadze :( ale sama to sobie robię, sama pakuję to jedzenie do buzi, i muszę trochę się postarać, pewne rzeczy poukładać jak chociażby jadłospis i pory posiłków i myślę, że będzie dobrze :)
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.